niedziela, 7 września 2014

Rozdział #3. Pluszowy atak. ( rozdział napisany 5 lat temu,poprawiony, nie ma nic wspólnego z poprzednimi :3 )

- Nie wierzę! Mamy pluszaka w pokoju! - wrzasnął z wielkim niedowierzaniem Urlich.
- Co masz przeciwko pluszakom.? - spytał Sequill, posyłając przyjacielowi co najmniej podejrzliwe spojrzenie.
- Może to, że tacy jak my nie sypiają z futrzakami. - chłopak wskazał ruchem głowy na swój Kwiat Żywiołu, który świecił bardziej intensywnym światłem niż zazwyczaj.
- Pokaż mi go na chwilę.
- Ale co?
- No, Kwiat. Wydaje mi się, że coś jest nie tak.
- Co się będziesz przejmował? Natychmiast wywalaj mi tę stertę pluszu! Przez 3 lata z trudem udało mi się wytrzymać ze śmierdzącym kundlem pod jednym dachem! - wrzasnął posiadacz czerwonego Kwiatu.
- Serio? Z psem? Ale.. mój Łatuś.. jego też chcesz wyrzucić? - w oczach ciemnowłosego bruneta zalśniły łzy.
- Nie..no coś Ty. Tylko żartowałem. Jak mógłbym w ogóle wyrzucić takiego uroczego misia i jednocześnie sprawić ból mojemu kumplowi? Pozwolę Ci go trzymać. W końcu to ja pomagałem Twojemu " staremu " wybrać odpowiednie uszko.
- Naprawdę? Normalnie za moment nie wyrobię! *-* Nie bez przyczyny jestem jednym z Twoich najwierniejszych fanów! - wykrzyknął podniecony Seq, przytulając Urlicha.
- Dobra.. bo połamiesz mi żebra. - i obydwoje uśmiechnęli się do siebie.

---------------------------

W tym czasie w pokoju obok działy się co najmniej dziwne rzeczy. Jeremy bardzo korzysta z faktu, że dzieli od niedawna pokój z najsłabszym z wojowników, chociaż nie tak dawno preferował mieszkanie samemu. Uważał on, że będąc w samotności, zupełnie więcej pomysłów przychodzi mu do głowy, niż jak słyszy nad sobą czyjeś gadanie. " Zupełnie jak kiedyś w domu. " - wzdychał niekiedy w myślach blondyn. Od tamtego czasu stale przeprowadza z Oddem liczne treningi. Najwyraźniej Einstein chciał bardzo zaleść za skórę chlopakowi z blond irokezem. Przede wszystkim, zależało mu na tym, by Kot Lyoko jak najszybciej dogonił resztę grupy. Tak też było i teraz.
- Na co czekasz? Co jeszcze musimy zrobić? - pytał niższy z chłopaków, cały czas stojąc przed Jeremym w swojej wirtualnej postaci. Jeremy od 3 minut nie wydał mu żadnego polecenia i chłopak zaczynał się powoli denerwować. Same treningi oraz fakt, że nie potrafi opanować najłatwiejszej energii, niekiedy doprowadzały go do furii. Jednak po chwili usłyszał on głos swojego przełożonego :
- Wiesz co? Lepiej będzie wykonać te testy w Lyoko. - na sam dźwięk słowa " Lyoko " Odd tylko przewrócił oczami, mrucząc pod nosem pierwsze przekleństwa. " I po cholerę ja się przemieniałem.? :/ " - Chodzi o to, że zbyt bardzo obawiam się o swój sprzęt.. " Tak? A o moich rzeczach to już, kurczę, nie pomyślałeś.? " .. a na Ziemi niewiele da się zrobić.
- Mhm.. a o moich to już nie pomyślałeś, nie?
- Co z tego? Twoje i tak są niewiele warte. Nie gadaj już, tylko chodźmy. Regular Activate i tak da się wykorzystać jedynie w walce.
- Regular..co? - zaskoczony Odd spojrzał na okularnika. - Czyli od 3 godzin jestem zmieniony w kota na marne? ...
- Regular Acivate..tak się nazywa ta.. c-co się stało.?

Nagle, dookoła chłopaków zgasł prąd.
Ogólem, w całej szkole zabrakło elektryczności.

-------------------------

Dokładnie w tym samym momencie Sequill zauważył brak swojego podopiecznego.
- Hej.. Łatuś..? Gdzie..gdzie jesteś.? O nie.. ta szkoła jest taka wielka..
- Nie załamuj się. chyba wiem gdzie on może być. Co? Ale..jak to zniknął? Pluszowy miś.. dostałby nóg.? I.. Seq.. zauważyłeś że wokoło nas panuje głucha ciemność..?
- Nie, no coś Ty. Ale nasze Kwiaty w ciemności działają zupełnie jak latarki. Sam sprawdź.
- Eee.. stary, ale one.. one już świecą. I to chyba mocniej niż zawsze..
- Urlich! O.. nie!
- C-co jest.?
- Łatek..on demoluje szkołę! - wyższy z chłopaków dostrzegł że jego pluszowy podopieczny dewastuje szkolne mienie. - Szybko, do Fabryki!
Obydwoje poderwali się do biegu i w mgnieniu oka znaleźli się w starej fabryce samochodów.

------------

Tam również znajdowała się, gotowa do działania, reszta Wojowników Lyoko.
- O, Odd. Widzę że już jesteś gotowy do walki z zewnątrz. - Urlich spojrzał na blondyna, który nie zdążył wrócić do swojej codziennej postaci.
- Nawet mnie nie denerwuj.. - mruknął chłopak pod nosem.
- Dobra, grupo. Wiecie co robić. Mamy niewiele czasu.. Odd, ty wraz z dziewczynami idziecie do Lyoko. Urlich, Sequll, zostajecie i kontrolujecie misia z zewnątrz. Musisz przecież trenować, prawda? - powiedział Jeremy.
Odd posłał mu tylko surowe spojrzenie i wraz z dziewczynami udał się do kapsuł.

- Jeremy, obalimy tę szmaciankę. Możesz na nas liczyć. - odparł zdecydowanym głosem Urlich.
- Łatek.. - westchnął smutno Sequll.
- Łatek? Kto to niby jest.? Ten.. misiek.? - zastanawiał się głośno okularnik, podczas gdy chłopcy byli już w drodze powrotnej do Cadic.

-----------

- Urlich.. zatrzymaj się na chwilę. - powiedział młodszy z synów X.A.N.Y.
- Dlaczego? Stary, ale my nie możemy się zatrzymywać! Rozumiesz, że lada chwila Twój przesłodki misiaczek obróci szkołę w pył? I jak to niby potem odkręcisz?
- Ale.. kiedy ja.. nie mogę z nim walczyć. To mój pluszowy.. przyjaciel.
- Rany.. Nie kumasz tego, serio? To nie Twój przyjaciel. To jeden z tworów X.A.N.Y.. zupełnie jak.. Ty. O kurczę..
- Tworów jak ja..? Urlich! Jesteś geniuszem! Kwiat Żywiołu, aktywacja! Syn X.A.N.Y! - w jednej chwili, na polecenie Sequilla, chłopak przybrał swoją wirtualną postać. Mimo że wyglądał tak samo jak zawsze, jasnowłosy brunet zauważył, że zielone oczy przyjaciela zostały zastąpione czarnym znakiem ich największego wroga. Teraz, bez ryzyka tego, że zostanie zaatakowany, chłopak mógł nawiązać bezpieczny kontakt z jakąkolwiek rzeczą opętaną przez jego szalonego ojca.
- Sequill! Wszystko gra? - zawołał jego przyjaciel, lecz władca piorunów właśnie przeprowadzał telepatyczną rozmowę ze swoim pluszowym podopiecznym.
- Aaaa. Teraz rozumiem. Chce zagrać ojcu na nosie. - powiedział do siebie chłopak, przybierając również swoje wirtualne ja.

------------

Po chwili, Sequill i Łatek leżeli oboje na ziemi. Misiek wrócił do swoich naturalnych kształtów, jednak wojownik błyskawic pozostał w swoim wirtualnym wcieleniu. Do chłopaków dotarła wiadomość, że wieża uległa dezaktywacji.
- Co mu jest.? - spytała zatroskana Aelita. - I czemu się nie odmienił?
- Można powiedzieć, że gadał z pluszakiem. - odparł uśmiechnięty jasnowłosy brunet.
- Tak.. jest po wszystkim.. zobaczmy jak na to wpłynie powrót do przeszlości. - i okularnik wykonał powrót do przyszłości.

W jednej chwili wszystko wróciło do normalnego porządku.

------------

Dwójka najlepszych przyjaciół znalazła się we własnym pokoju.
- Mam rozumieć, że jednak pozwolisz mi trzymać Łatka w pokoju? - spytał ciemnowłosy brunet.
- No jasne że tak. Tylko żeby nie narobił głupstw! - odparł z uśmiechem jego przyjaciel.

~~~~~~~

I jak oceniacie ten rozdział? Troszkę go podrasowałam, niż było w orginale.. ^^
Udostępniajcie / komentujcie / polecajcie <3
Wasze komentarze motywują mnie do pisania dalej :3
A właśnie, czy wolicie następnym razem dostać rozdział sprzed 5 lat, czy wolicie bym pisała obecną akcję?
Autorka.
Ps. W następnej notce zacznę już nominować blogi do Liebster Award :3

piątek, 29 sierpnia 2014

Liebster Award *-*

Oh.. wiecie co, zdziwiliście mnie tymi nominacjami.. to naprawdę miłe, że dostałam aż trzy i że wg jest coś takiego ( kolejny szok dla mnie o.o xd ) 

Dziękuję za nominację Anis Laya , Patriska i Ola Buziewicz *-*

Z tego, co się dowiedziałam, to...Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana głównie dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Pytania od Anis Laya :


 1. Który z bohaterów CL odgrywa największą rolę w serialu? 

Więc.. oh, to w sumie trudne pytanie, ale moim zdaniem jest to Jeremy, ponieważ bez niego główni bohaterowie wg nie wpadli na trop Lyoko i zadne z nich nie potrafiłoby się w nim znaleźć.

2. Co cie najbardziej irytuje w Code Lyoko Evolution?

( Ooo.. najciekawsze pytanie. xd ) Najbardziej? Oczywiście to, że główni bohaterowie i inni to prawdziwi ludzie :/ Bardzo tego nie lubię :/

3. Jak brzmi cytat którego nigdy nie zapomnisz?

" I want to show everyone that if you pursue your dreams, they can come no matter what. That's what I want to do. " - Martin Garrix 

4. Czytasz książki czy tylko obowiązkowe tytuły?

Sama też czytam książki, chociaż nie za często..

5. Masz swój ulubiony serial? (pomijając oczywiście CL)

Na ogół nie oglądam telewizji.. ^-^ Ale ostatnio zainteresował mnie MLP : Equestria Girls The Movie ^^

6. Jakie filmy lubisz najbardziej?

Przygodowe, akcji, animowane. 

7. Jaki jest twój ulubiony paring?

Yumi i Urlich *-*

8. Gdzie wpada Ci najwięcej pomysłów do bloga?

Pomysły głównie piszę na bierząco ( a przynajmniej się staram xd ), a pomysł na Sequilla pojawił się zupełnie przypadkiem :)

9. Twój ulubiony tekst Odda to...?

Ym.. nie pamiętam :(

10. Jakiej cechy nienawidzisz u innych osób?

Nienawidzę nieszczerych osób.. dla mnie osoba powinna mówić w twarz, co o tej osobie myśli, a nie udawać miłą.

11. Wolisz rozmowy telefoniczne, SMS-y czy chat?

Najlepsze są dla mnie rozmowy telefoniczne, dzięki nim szybciej załatwiam niektóre sprawy oraz często mi się przypominają :)


Pytania od Patriska :

1. Co motywuje Cię do pisania bloga?

Natłok pomysłów :)


2. Jaka jest twoja ulu. piosenka?

Mam wiele, ale na obecną chwilę jest to 360 feat. PEZ - Live It Up


2. Jakiego celebryte chciałabył/łbyś spotkać?

Martina Garrixa *-*


3. Rybka czy chomik?

Rybka :)


4. Gdybyś miał/miała dwa guziki: czerwony- 50% szans na 100 mld i zielony 100% szansy na 50 mld złotych, który byś nacisnął/nacisnęła?

Zielony, a co tam xd


5. Latanie czy niewidzialność?

Latanie :)


6. Która postać z CL czasami przesadza swoim zachowaniem?

William :c


7. Jak myślisz, czy samo okaleczanie się jest normalne?

Oczywiście że nie ;/


8. Jakie jest twoje zdanie na temat łańcuszków?

Unikam..


9. Wolałabyś/wolałbyś mieszkać w USA czy Polsce?

USA *-*


10. Jaka jest twoja wymarzona przyszłość? 

Nauczyciel / tłumacz angielskiego (?)

11. Jesteś przesądna/przesądny?

Może trochę.. 

Pytania od Ola Buziewicz :

1. Ile masz lat?

18 , wiem że jestem za stara :c

2. Jaka jest twoja ulubiona liczba?

16 lub 12 .

3. Czy lubisz bardziej czytać, czy pisać?

I to, i to w sumie.

4. Jaki jest twój ulubiony kolor?

Czarny :)

5. Jaki jest twój ulubiony tekst z Code Lyoko Evolution?

Nie oglądałam / nie wiem :c

6. Jaki bohater zawsze kojarzy Ci się jak idziesz ulicą?

Mój, rzecz jasna - Sequill Pradd :) A z tych orginalnych - William .

7. Co byś powiedział/a jak byś spotkał/a bohaterów Lyoko?

" Jak wam się udaje pogodzić obowiązki realne z obowiązkami w Lyoko? "

8. Jakiego bohatera Lyoko najbardziej przypominasz?

Auć.. trudne.. ale chyba najbardziej Urlicha lub Williama.

9. Jakie masz ulubione zajęcie? A jak masz to czy lubisz robić to co robisz?

Pisanie opowiadań, czytanie książek, i tak, praktykuję obie te rzeczy :)

10. Czy chciałbyś/chciałabyś kiedyś spotkać Xanę w swoim komputerze? 

Zdecydowanie nie, gorszy od Trojana ;/

11. Jakiego bohatera Lyoko najbardziej przypomina twój/twoja najlepsza przyjaciółka/przyjaciel/koleżanka/kolega?

Odda :)


Z racji, iż dostałam 3 nominacje.. sama nie typuję nikogo dalej.. może kiedyś kogoś wytypuję, więc miejcie się na baczności ^^ 
Jeszcze raz dziękuję za nominacje i bardzo dziękuję za docenienie moich pomysłów ^^
Autorka.

czwartek, 31 lipca 2014

Rozdział #2. Głosy z podziemia czy głosy.. sumienia ?

Myśl o wczorajszym śnie długo jeszcze nie opuszczała Sequilla.
Chłopak myślał o nim praktycznie przez cały dzień. Jego zaniepokojeni przyjaciele, powiadomieni wcześniej przez Urlicha o wydarzeniach wczorajszego wieczora, również szukali między sobą odpowiedzi na to trudne i zarazem zagadkowe pytanie. Kto chciał to zrobić? I jaki jest jego cel ?

Rano każde z przyjaciół poszło na swoje lekcje, które tego dnia przebiegały w miarę spokojnie, do czasu zajęć W-Fu z Jimem w klasie Jeremy'ego, Sequilla, Urlicha, Odda i Aelity.


- Pradd. - zaczął tym swoim drażniącym głosem. - Gdzie twój strój? Znowu pewnie szukasz jakiejś wymówki, co ? O nie, mój drogi. Nie tym razem.
- Ale.. Jim.. - w obronie chłopaka stanął Jeremy ( on oczywiście też nie miał stroju ). - ..On wczoraj miał.. ciężką sytuację rodzinną..
- W-właśnie.. straciłem psa.. - szepnął cicho Sequill. - Jim.. naprawdę dziś nie dam rady..
- Utrata psa, ciężką rodzinną sytuacją? Coś mi tu śmierdzi... ale dobrze. Znaj moją dobroć, Pradd. Jutro za to wykonasz 200 pompek. 
- Dzięki, Jeremy. - ciemnowłosy brunet westchnął z ulgą, uśmiechając się do okluarnika. Ten odpowiedział mu serdecznym uśmiechem.

----------------------------

W laboratorium Cadic przesiadywała pewna dziewczyna. Wyglądała na co najmniej 19 lat i śmiało można było ją uznać za jedną ze studentek fizyki odbywających swoje próbne staże. Jednak tak nie było. Kobieta nazywała się Melisa ( Blue ) oraz jej jednym z głównych zadań było.. niesienie posłań od X.A.N.Y jego pierworodnym synom. Tak, sekret Lyoko nie był jej obcy. I była idealnym oraz niezawodnym informatorem Sequilla. Można powiedzieć, że była dla niego siostrą dobrą radą.

- Hej.. Meliso. - kobieta usłyszała skrzypienie otwieranych drzwi. - Mogę wejść ?
- Oh..tak, pewnie. - spojrzała na chłopaka. - Co Cię tu sprowadza? Zazwyczaj nie pokazujesz się tutaj bez zapowiedzi.
- Chodzi o.. te koszmary.. znowu do mnie wróciły.
- Koszmary, mówisz.. chyba wpadłam na trop, kto może za nimi stać.
- Kto taki..? Ktoś kogo znam?
- Wiesz.. sądzę że raczej nie..chyba że kiedyś o niej słyszałeś.
- Chwila.. o niej? Znaczy że.. to dziewczyna?



Brązowowłosa przytaknęła ruchem głowy.
- Tak. Jej imię to Munra, ale podejrzewa się że jest szpiegiem działającym dla Twojego ojca. Mówi się o niej czasem obiekt D4. Musisz szukać Munry Torendi.
- Chwila.. coś mi się przypomniało.. A czy czasem nie zdaje Ci się, że to jest ta nowa dziewczyna z naszej klasy?
- Twojej, jak już, pacanku. - uśmiechnęła się szeroko do ciemnowłosego. - I tak.. to musi być ona. Pamiętaj, co masz zrobić. Odkryć prawdę, nim koszmar się spełni. Nawiąż z nią kontakt. Tylko..błagam Cię, Sequill. Jeden nieostrożny ruch i stracimy Cię na zawsze. W tym momencie ryzykujesz swoim życiem.. mam nadzieję że wiesz co robisz?
- Nie przejmuj się mną, Meliso. Słowo daję, miałem już trudniejsze chwile w życiu. Uda mi się, zobaczysz.
- Zawsze Ci wychodzi. - w jednej chwili brązowowłosa nachyliła się do chłopaka i lekko pocałowała go w policzek. Ten szybko nabrał delikatnych rumieńców. - No już. Biegnij. Czasem nie masz teraz lekcji ?
- Czasem może i mam.. - uśmiechnął się ciemnowłosy. - Zrobię jak mi powiedziałaś. Dzięki! - i wybiegł z jej pokoju.

W przejściu jednak zupełnie omyłkowo wpadł na niewysokiego chłopaka o blond irokezie z fioletowym plackiem na jego środku. " Odd.. akurat teraz? "- westchnął Sequill. Chodzili do jedej klasy i wspólnie należeli do Wojowników Lyoko, jednak nie mieli ze sobą przyjacielskich kontaktów. Odd miał do ciemnowłosego wyrzut za odebranie mu jego najlepszego przyjaciela, Urlicha Sterna. Mimo, że zarówno brunet, jak i blondyn spotykali się przy każdej możliwej okazji, ten drugi żałował że jego miejsce w pokoju zajął młody Pradd.


- Ej.. może mógłbyś uważać jak łazisz..ta bluza jest całkiem nowa.. Pradd! - krzyknął blondyn. - Uważaj na przyszłość, co? I gdzieś ty, u licha był? Urliś się o Ciebie martwił.
- Nie Twoja sprawa, Della Robbia.. - odwarknął Sequill. - Jaka nowa? Zawsze ją nosisz. Dzień w dzień to samo. Nie myślałeś kiedyś by ją uprać? Nie obchodzi Cię to gdzie byłem. - spróbował go jakoś wyminąć, jednak Odd złapał go za granatowy rękaw bluzki.
- A to wdzianko ile już ma? - blondyn przyjzał się bliżej materiałowi. - Wy, dziwni, zawsze coś ukrywacie. Lepiej pędź, nim rozlegnie się dzwonek, fałszywcze.
- To mnie puść. I fałszywy to ja na bank nie jestem. - niższy chłopak puścił rękaw Sequilla. - Do później, Oddziku.
- Ta.. do później, Sequillku. - prychnął Odd.

------------------------

Munra Torendi siedziała w Fabryce na przeciwko Superkomputera.
Tuż przed nią na ekranie widoczny był znak X.A.N.Y.
- Obiekt D4 gotowy do zdania raportu. - powiedziała.
- Bardzo dobrze. Jak Twoje postępowania w sprawie mojego młodszego syna? Mam nadzieję, że Sequill o Tobie nie wie, D4 ?
- Oczywiście, że nie, szefie. - Za Munrą stanął William, który miał pilnować dziewczyny w razie jakby się sprzeciwiła. Miał na sobie swój ziemski strój, a w czarnych oczach nie pokazywał się już znak jego ojca. Można byłoby pomyśleć, że Will na jakiś czas zmienił stronę. Jednak zdradzał go czarny Kwiat Żywiołu na lewym nadgarstku.
- Tato, naprawdę myślisz, że mój braciszek jest taki mądry, by odkryć źródło swoich koszmarów? Najlepszy jest moment jak tonie. Tylko, leszcz, zawsze musi się obudzić z krzykiem.
- Will. - odezwał się X.A.N.A. - Ty i obiekt D4 nie możecie sobie pozwolić na jakikolwiek błąd. Zrozumiano ? Jeśli mamy się pozbyć Twojego brata,to lepiej by się nie dowiedział o waszej współpracy.
- Tak jest, tato. Przyjąłem do wiadomości.
- Chociaż na tobie jenym mogę polegać, Williamie. - X.A.N.A zniknął z ekranu komputera.

I wtem nieoczekiwanie Munra popełniła straszliwy błąd. Sygnał powiadamiający o ataku dotarł do Kwiatów Wojowników niczym burza.
- M-munra! Kobieto, coś ty narobiła?! Te szczeniaki lada chwila tu przybiegną!
- A-ale.. ale ja..
- Cicho już bądź! Idź do skanerów, a ja chociaż spróbuję przygotować im jakieś godne powitanie. "Baby." - mruknął do siebie pod nosem siadając przed Superkomputerem.

Po chwili Munra aka Obiekt D4 znalazła się w Lyoko wraz z przygotowanym przez Willa komitetem powitalnym. 
- Głupcy! Nawet na chwilę nie można was zostawić samych ? - X.A.N.A przemówił zarówno do Munry, jak i do Williama. - Mówiłem wam byście byli cicho.. chociaż w ataku nie dajcie plamy.
- To jej wina. - mruknął szatyn.

------------------

Wojownicy, zawiadomieni przez Jeremy'ego oraz swoje Kwiaty,właśnie podążali w stronę Fabryki wraz ze swoim Einsteinem na czele. Dzisiaj z wrogiem rozprawić się mieli Sequill, Odd i Urlich. Dziewczyny wspólnie pojechały na zakupy i pozostawiły męską część drużyny z problemem.
- William?! - Jeremy bez wahania rzucił się na brata Sequilla i zaczął z nim walczyć o miejsce przed Komputerem.
Gdy Will już leżał pod ścianą ( a było to dosyć niełatwe zadanie dla kogoś takiego jak Jeremy, by powalić starszego i wyższego od siebie chłopaka ), Sequill unieruchomił ręce brata dwoma złączonymi wiązkami piorunów.
- Możemy zaczynać. Rozpoczynam transfer! - krzyknął Jeremy.
  - Transfer Odda!
  - Transfer Urlicha!
  - Transfer Sequilla!
  - Skan!


Wirtualizacja.

--------------------------






- Jak dobrze widzieć cię w walce, Sequi. - Urlich uśmiechnął się do przyjaciela, gdy znaleźli się już w cyberprzestrzeni.
- Dobrze jest nareszcie walczyć z wami po jednej stronie. Brakowało mi tego, tak na poważnie. 
- Skończyliście? Jakbyście nie zauważyli, to mamy tutaj dosyć spore powitanie. - Odd wskazał na stojące naprzeciwko nich potworki oraz Munrę na jednym z Krabów.
- Ale.. co to za dziewczyna..? Nigdy jej nie widziałem..
- Obiekt D4.. Munra Torendi.. Tak! To z jej winy mam koszmary!
- Jesteś pewny..?
- Tak.. nie pytaj skąd to wiem. Zajmijcie się potworami. Ja biorę obiekt D4.
- Zgoda.

Urlich i Odd rozpoczęli walkę z Krabami, zaś Sequill stanął oko w oko z otwórczynią jego koszmarów.
- Więc to ty jesteś Sequill.. Dużo o tobie słyszałam.. Czemu sprzeciwiasz się swojemu stwórcy, ty mały pomiocie?
- Dłuższy konflikt. Sprzeciwiam się zniewoleniu. Nie lubię, a wręcz nienawidzę, jak mi ktoś rozkazuje.
- Po tym co ci podarował, ty tak mu się odpłacasz? Nie uważasz że to niesprawiedliwe?
- Nie wiesz jak bardzo jestem posprzeczany z ojcem. Wibiję Ci sługustwo dla niego z głowy. Czy tego chcesz, czy nie, dołączysz do dobrej strony.

Rozpoczęła się poważna walka. Po pewnym czasie wszystko wróciło do normy.
Munra obudziła się w skanerach zupełnie nieprzytomna.

Po powrocie do przeszłości Sequilla nie nękały już żadne koszmary, a William został warunkowo zamknięty w Lyoko.

-----------------

Z góry przepraszam za straszną rozbieżność czasową pomiędzy zapowiedzią a rozdziałem.. ale już jest ^^ Postaram się jakoś to poprawić. ^^
Jak zawsze, komentujcie / udostępniajcie / polecajcie. <3
Może macie jakieś konkretne pomysły co ma być dalej? Piszcie.
Autorka. :3



poniedziałek, 14 lipca 2014

Zapowiedź rozdziału #2. Głosy z podziemia.. czy głosy sumienia..?

- Sequill..

Ciemnozielonooki chłopak spał w łożku w swoim pokoju w internacie. Jednak nie można było tego nazwać spokojnym snem. Ponieważ chłopak..biegł. I to nie ubrany w swoją starą koszulę nocną.
Miał na sobie strój elektrycznego wojownika. Ale do końca nie był pewny, gdzie walczy.
Czy był to wirtual? A może rzeczywistość?
Ojciec nie pierwszy raz płatał mu takie figle. Ale nigdy nie były one takie jak teraz.

- Sequill. - szept nawołujący chłopaka zdawał się narastać na sile.

A chłopak biegł.. biegł przed siebie. Bez żadnego zastanowienia.
Kto mógł go wołać? I czego mógł chcieć?
Uciekał z prędkością światła. Tak szybko, jak tylko potrafił.
Dobiegł tak aż na kraniec wyspy. Od Cyfrowego Morza dzieliły go już tylko niecałe dwa metry.

- " Pole zguby. " - pomyślał chłopak.

Wtem nagle za nim zjawiły się dwa Kraby. Młodszy z Praddów rozpoczął z nimi walkę...
Jednak bezskutecznie. Jeden z przeciwników okazał się być szybszy.
Wycelował idealnie w pierś chłopaka i siła odrzutu sprawiła, że Sequill poleciał prosto w otchłań Morza.
Probował wszystkiego, by się uratować. Przecież dziedzic nie ginie ot tak w morzu.
W tym momencie pożałował, że nie posiad takich skrzydeł jak Aelita.
Z całej siły zacisnął powieki, byleby tylko odepchnąć od swoich myśli ten potworny obraz.

- " To nie może się tak skończyć.. N-nie tak! Nie..może.. "

I akurat w tej samej chwili Sequill zbudził się z wrzaskiem.
Zaniepokoiło to Urlicha, który miał łózko tuż na przeciwko niego.

- Aaaa.. Stary, miej litość.. musiałeś akurat teraz, jak miałem taki idealny sen..? Au.. Znowu to samo? Znowu te koszmary?

Przyjaciel bruneta zaczął szybciej oddychać i próbował się uspokoić.

- Urlich.. - odpowiedział. - t..to było.. jeszcze starszniejsze niż ostatnio.. j-ja.. mogłem zginąć.
- Co ty gadasz..? - wystraszony Niemiec poderwał się i usiadł na łóżku. - O rany.. jest aż tak źle..?

W odpowiedzi młodszy brat Williama przytaknął mu jedynie skinieniem głowy.
Po chwili dodał :
- Chciał, bym utonął w Cyfrowym Morzu raz na zawsze...

Urlich zbladł. Po raz pierwszy usłyszał tak brutalne słowa. Wieść o tym, że Wojownicy Lyoko mogliby starcić młodszego dziedzica X.A.N.Y i zarazem swojego przewodnika po wymiarze, jakim była Lazuria, niesamowicie go przytłoczyła. Przez okres tego ponad całego roku zdążył polubić chłopaka.
I, obecnie, nie potrafił sobie wyobrazić, że kiedyś mogłoby go zabraknąć.

- Kto niby chciał to zrobić..? - dodał po chwili, nadal będąc w szoku po wyznaniu przyjaciela.
- Skąd mam wiedzieć.. n-nie sądzę by to był.. - myśl bruneta zmroziła go całego.

Przecież to nielogiczne, by jego ojciec chciał się go pozbyć w taki oczywisty sposób. To było pewne, że za koszmarami Sequilla stoi ktoś inny. Tylko kto? I czemu za wszelką cenę chce go uwięzić w wirtualnym świecie?

----
I oto mamy zapowiedź drugiego rozdziału <3 Tak jak wcześniej, polecajcie / komentujcie / udostępniajcie <3
Autorka. <3

czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział #1. Co się może wydarzyć, kiedy czegoś sobie zażyczymy..? Marzenie Sayeeda.

Był sobotni poranek w domu państwa Pradd. Był to niewielki dom położony co najmniej 300 metrów od Cadic, jednego z najlepszych internatów w tej części Francji. Ale nie była to taka zwykła szkoła. To w niej zbiegały się ze sobą dwa światy : świat ludzi oraz rzeczywistość komputerowa, gdzie wybrańcy byli gotowi stawić czoła największemu złu. Tym złem był X.A.N.A. Swoimi czynami ten program wprowadzał do świata ludzi chaos, który jest tylko w stanie obalić sześcioosobowa grupa młodych ludzi,uczęszczających do Cadic.
Byli to : Jeremy Belpois ( Francuz ), Odd Della Robia ( Włoch ), Urlich Stern ( Niemiec ), Yumi Ishyama ( Japonka ), Aelita Stones ( Francuzka ), oraz Sequill Pradd ( Anglik ), który niedawno dołączył do grupy.

Sequill skrywa wielki sekret, o którym wiedzą tylko nieliczni. Mianowicie, jest synem X.A.N.Y.
Ale tylko on ma największe szanse, by mu się przeciwstawić. Zna wszystkie tajemnice swojego ojca oraz doskonale potrafi je wykorzystać przeciwko niemu. To on pokazał Wojownikom Lyoko następny wymiar - Lazurię Reload oraz wprowadził do walki Kwiaty Żywiołów, umożliwiające wojownikom walkę zarówno w rzeczywistości, jak i w wirtualu.

Między Wojownikami od czasu przybycia młodego Pradda ( a było to co najmniej z rok temu ), często dochodziło do sprzeczek. Ale zawsze udawało im się pogodzić i wspólnie obalić zło.
Sequill jest drugim najstarszym dzieckiem w rodzinie Pradd. Oprócz niego, jego ziemski ojciec opiekuje się jeszcze 17-letnim Williamem ( zupełnie różnym od brata ) oraz 13-letnim Sayeedem, o którym jednak niewiele ktokolwiek wie.

Pewnego dnia Sequill, jak prawie zawsze, wrócił do swojego domu na weekend. Jak zawsze, otworzył zamknięte drzwi. Jego oczom ukazał się ciemny korytarz.
- Tato.. Jesteś tam? - zawołał przed siebie przekraczając próg domu. - Tato?
- Kto tam jest..? - z głębi dotarł do jego uszu głos jego młodszego brata.
- Sayeed.. gdzie jest tata?
- Wyszedł niedawno. To ty.. braciszku. - do ciemnobrązowowłosego podbiegł niewiele niższy od niego chłopczyk, o tak samo ciemnych włosach i nieco ciemniejszych, zielonych oczach.
- Tęskniłem..młody. - Sequill przytuił do siebie swojego braciszka. - Co mi powiesz? Stało się coś ciekawego od ostatniego czasu?
- Właśnie..czemu cię nie było tak długo? Martwiliśmy się..a szczególnie ja.. mogłeś chociaż dać jakiś znak.. - Sayeed spojrzał swojemu bratu w oczy, a następnie przerzucił wzrok na żółty kwiat na lewej ręce chłopaka. - Też chcę walczyć jak ty i William.. - szepnął ze smutkiem, muskając kwiat dłonią.
- Hę..? Oj.. Sayeed.. uwierz mi że byś nie chciał. Nie chciałbyś być taki jak my. To bardzo wielka odpowiedzialność.. w dodatku mało z niej frajdy.
- Co ty mówisz? Ale ja bym chciał. Chociaż tak na jeden dzień. Lub jedną walkę. Prooszę? - chłopczyk zrobił w stronę brata uroczą minkę, na którą przeważnie dostawał to, czego chciał.
- Oszalałeś..? - prośba brata kompletnie zbiła Sequilla z tropu. - Ale.. Hm.. Ja potrzebuję na to dużej listy pozwoleń, by przekazać ci na pewien czas moje umiejętności, młody.. Ale to lepiej w sumie,że prosisz mnie, a nie Willa. On na pewno by ci nie pozwolił. A w dodatku jego moc jest..potężniejsza od mojej.. - ostatnie zdanie dodał ze smutkiem w głosie.
- Sequii, noo.. Prooszę, daj mi chociaż na jeden dzień swoje moce. Tylko jeden dzień.. - zamarudził Sayeed. - A potem dam ci spokój. Przysięgam.
- Sam nie wiem.. - odparł zaklopotany chłopak. - Ale.. czekaj. Mam plan. Zapytam się Jeremy'ego, czy to aby na pewno bezpieczne, byś raz zastąpił mnie w walce. Okey? Dam ci znać.
- Super! Jesteś najlepszy! - chłopczyk wskoczył bratu w ramiona, a ten złapał go i mocno przytulił do siebie. - Kocham cię, braciszku. - szepnął.
- Dla ciebie wszystko, młody. - starszy Pradd potargał bratu włosy i ucałował go w czoło. - Jadłeś coś może?

           ################################################################

Parę godzin później Sequill pojawił się w pokoju Jeremy'ego, niskiego blondyna z okularami na nosie. Jak zawsze, siedział on przed komputerem i "udawał", że coś robi.
- Jeremy! - wpadł do ich pokoju jak burza i od razu zaczął przedstawiać mu prośbę swojego brata. - Jest sprawa.
- Mhm..no nawijaj, Sequill. Czyżby znowu problemy w domu?
- Nie no. Akurat nic z tych rzeczy.. ale.. - Jeremy akurat uniósł kubek z herbatą do ust - ..chodzi o Sayeeda. On chce mnie zastąpić na jeden dzień w Lazurii.


Okularnik o mało co nie parsknął napojem na ekran komputera. Szczęście, że w ostatniej chwili zdołał obrócić się na krześle przodem do przyjaciela. Inaczej sprzęt poszedłby z dymem.
- S-słucham?! Przecież to jeszcze dzieciak! Tylko nie myśl, że zezwolę na coś takiego. Nie ma takiej opcji. Masz szczęście, że się obróciłem. Inaczej rozlałbym herbatę na klawiaturę.. - prychnął i wrócił do swojej wcześniejszej pozycji. - Miałbym przerąbane u waszego ojca, jakby coś mu się stało. Ty zdajesz sobie sprawę z tego, jaka to odpowiedzialość czy nie?
- Tak.. - odparł zakłopotany Sequill - J-ja wszystko wiem..ale on mnie tak uroczo prosił.. Cholera.
- Raaany. - blondyn przewrócił oczami. - Ale wiesz co/ Mogę się zgodzić. Tylko że w zamian.. hmm. Będziesz miał na niego oko z zewnątrz. Włączę widok na dwie kamery i będziesz go obserwował na polu walki. Zgoda?
- No jasne. Nie oddam brata w ręce X.A.N.Y.. Za nic w świecie. Czekaj, a co z mikrofonem? Mój braciszek jest nieco nieśmiały i boję się, że mógłby się przestraszyć twojego głosu. Dlatego wolałbym mieć też jeden dla siebie.
- Załatwi się. - Jeremy posłał przyjacielowi uśmiech.
- No to ekstra. - chłopak poderwał się z łóżka.
- Sequill.. a była taka sprawa..zanim wyjechałeś, to.. Urlich był u nas. Mówił, że kolejny raz zabrałeś jego klucz do pokoju.
" Rany. Ale mi problem. " - ciemnowłosy brunet szepnął do siebie w myśli, ale po chwili odpowiedział, sięgając do swojej kieszeni. - Ano fakt.. zaraz pójdę i mu go oddam. A przez weekend postaram się załatwić sobie zapasowy. 
- W sumie to nie jest aż taki wielki problem. Odd miał dorobiony własny. - uśmiechnął się blondyn. - Ale mówili, byś lepiej miał swój.
- To też da się zrobić. Wielkie dzięki. - chłopak opuścił pokój Jeremy'ego z uśmiechem i prędko zadzwonił do swojego brata.
  
               ################################################################


Tymczasem w Lazurii Reloaded przebywał starszy brat Sequilla i Sayeeda, William. Miał on doskonały podgląd na to, co dzieje się na Ziemi i dokładnie obserwował poczynania swoich młodszych braci. Jego uwaga skupiła się glównie na Wojowniku Lyoko, "zdrajcy", jak też zwykł o nim mówić, ponieważ łączył ich wspólny ojciec. I również głównym zadaniem Willa było ogarnięcie Sequilla i przywrócenie go na dobrą, ich zdaniem, stronę.
- Wrr.. - warknął do siebie, spoglądając na ekran kamery - Co to ma być? Co? - akurat szatyn obserwował moment rozmowy dwóch Praddów. - Ale że jak? Phi. Ten frajer to chyba już do reszty postradał zmysły. Haha..ten mały przydupas to nawet muchy nie ubije, co dopiero jakiekowiek stworzenie w tym świecie. Nawet dnia nie pożyje, haha. Śmieszne. Żałosnee. Nie ma bata, heh..I nawet Jeremy się zgodził..coś czuję, że to będzie ciekawy atak. Tato. Czas wprowadzić zamęt.
I na te słowa, jak na zawołanie, oczy chłopaka rozbłysły ciemną poświatą, podobnie jak jego Kwiat, a zaraz później pojawił się w nich znak X.A.N.Y.

                  ################################################################

Tymczasem Sequill zapinał na lewym nadgarstku brata swój Kwiat Żywiołu.
- Trzymaj. Od teraz to ty masz pieczę nad moimi umiejętnościami. - na sekundkę w oczach Sayeeda błysnął znak X.A.N.Y, ale była to tylko zwykła reakcja Kwiatu na zmianę właściciela.

Sayeed nie był synem X.A.N.Y jak jego starsi bracia. W przeciwieństwie do nich, nic nie łączyło go z walkami w cyberprzestrzeni. Ale znał ich naturę. I od kiedy Sequill powiedział mu prawdę, on obiecał dotrzymać słowa i nie wydać go innym osobom, a w szczególności ojcu chłopaków, Jamesowi Praddowi, który był święcie przekonany, że najstarszy syn nie wymaga już jego opieki i zezwalał mu praktycznie na wszystko. Podobnie jak pozostałym braciom.
Była to jedyna osoba bliska Sequillowi oprócz Sayeeda i Wojowników Lyoko.

Młodszy brunet wpatrywał się z zachwytem i fascynacją w Kwiat brata. - Jejciu.. i on prawie nic nie waży.. Jest taki śliczny.
- Na pewno będziesz miał okazję przekonać się o jego sile. - uśmiechnął się Seq, ale zaraz po chwili dodał sobie w myśli :
" Oby żeby nie trafił na Willa.. dostanie szoku.. oh, oby nie musiał stawać z nim twarzą w twarz.. Tak bardzo o to proszę.. "

               ################################################################

Tymczasem w Cadic Yumi i Urlich trenowali nawzajem sztuki walki.


Wreszcie, po jakimś czasie, postanowili odpocząć i odrobinę porozmawiać.
- Całkiem nieźle ci idzie, bruneciku. Jesteś w tym już prawie tak dobry jak ja. - szatynka uśmiechnęła się do przyjaciela.
- Tss. Daj spokój. Dużo mi jeszcze do ciebie brakuje. Ciągle obrywam. - odpowiedział jej równie uroczym uśmiechem Niemiec.
- Oj tam. - ponownie się uśmiechnęła. - Powiedz mi lepiej, jak tam wasze stosunki przyjacielskie z Sequillem? Nadal jest tobą tak onieśmielony? W sumie to nie zdziwiłabym się, jakby tak było.
- Ehh.. I to nawet bardzo. Powiem ci, że się do niego przyzwyczaiłem. Nawet, jak śpi z misiem mając już 15 na karku. Tylko, że.. jest jedna wada. Tak to, jak na syna naszego wroga, jest przesympatyczny. I nawet nie czyni takiego syfu jak Odd.
- Tak? A jaka to wada? Też go lubię. Mimo, że.. jest taki podobny do.. sam wiesz kogo.
- Mhm. - mruknął pod nosem. - Chyba zlecę dla niego dorobienie kluczy. Bo ciągle zabiera mi moje.
- To czemu nie weźmiesz tych od Odda? Naprawdę chcesz wydawać kasę w błoto, Urlich? Pieniądze nie wszystkim rosną na drzewach..
- Nie..coś ty.. Zresztą. Pomyślę nad tym. Zbieramy się już, co nie? Jak dla mnie, to starczy na dzisiaj. - chłopak poderwał się z maty do ćwiczeń i zaczął zbierać swoje rzeczy.
- Tak, pewnie. Masz rację. - szatynka również przystąpiła do sprzątania sali.

Gdy tak już stali przygotowani, podeszli do drzwi. Yumi delikatnie złapała i nacisnęła klamkę. Jednak bez skutku.
- Hej.. co się dzieje? Kto nas zamknął? - obydwa Kwiaty, Powietrza i Ognia, jednakowo rozbłysnęły intensywnym światłem.
- To Lazuria.. coś się musiało stać. Zobacz na Kwiaty.. - nagle z rury kanalizacyjnej w rogu sali, wybuchła fala wody. - Yumi! Tam, patrz! Rura!
- Szybko, musimy coś wykombinować, nim woda nas zakryje!
- Oknem!
Oboje aktywowali swoje Kwiaty i wspólnymi siłami wdrapali się do jednego z okien w sali.
- Powietrze!
- Ogień!
Wybijając szybę, zaczęli biec w stronę Fabryki.

                 ################################################################

Sayeed i Sequill również byli w drodze do Fabryki. Jasne światło Kwiatu starszego bruneta uderzało młodszego w oczy.
- Seq..to tak razi..au.. Daleko jeszcze do tej Fabryki.?
- Spokojnie. Jesteśmy już blisko.

Po jakimś czasie, Urlich, Yumi Aelita, Jeremy, Sequill oraz Sayeed znaleźli się w pokoju z Superkomputerem.
- Hej. A ten co tu robi? - zapytali prawie że jednocześnie Yumi i Urlich.
- Czy to aby nie jest ryzykowne..? - spytała zatroskana Aelita.
- Sam chciał. - odparł Sequill.
- A ja im pozwoliłem. - uśmiechnął się Jeremy, podając bratowi Sayeeda mikrofon oraz oddając mu  miejsce za ekranem z widokiem z drugiej kamery.

Reszta wraz z Sayeedem zeszła do skanerów. Jeremy rozpoczął proces wirtualizacji :
- Transfer Yumi!
- Transfer Urlicha!
- Transfer Aelity!
- Transfer Sayeeda!
- Skan!
- Wirtualizacja.

                 ################################################################

Yumi, Urlich oraz Aelita opadli na wirtualną ziemię bez przeszkód. Zaś Sayeed wylądował twardo na tyłku.
- Witaj w Lazuria Reloaded, Sayeedzie-Sequillu. - Urlich pomógł mu wstać. - Mam nadzieję, że jakoś umiesz się bronić?
- Dlaczego ja..ja tak wyglądam? - spytał. - I czemu one..też wyglądają inaczej?
- Wyglądasz prawie jak Urlich. - odpowiedziała Yumi. - Twój brat i on posiadają podobne moce.
- Tak. Ale Sequill jest prawowitym synem X.A.N.Y, więc musisz uważać. Na pewno nie możesz dac się zaatakować. - powiedziała Aelita. - Inaczej przejmie nad tobą kontrolę.
- A wtedy może nie być za ciekawie. - dodał Urlich.
- Hej! Wy tu pitu pitu, a szkoła właśnie wam tonie! - usłyszeli w głośniku głos Sequilla, a zaraz potem po nim Jeremy'ego.
- Wieża jest na zachód. Biegnijcie tam, szybko!

Cała czwórka zaczęła biec w stronę aktywnej wieży. Yumi wraz z Aelitą osłaniały tyły, a Urlich i Sayeed biegli na przodzie. Właśnie już ich oczom ukazała się wieża, gdy nagle przed nimi, znikąd, wyrósł on.
Ten, którego Sequill obawiał się najbardziej.
" O.. cholera..o nie, nie, nie i nie.. " - Sequill zaczął gorączkowo szeptać do samego siebie. " Mam nadzieję, że nic mu nie zrobi.." - Sayeed! Uważaj! - krzyknął, zapominając, że i William go słyszy. - Osz.. ekstra.
- Sayeed? Ojej. No faktycznie. Nie jesteś tym oszołomkiem, zwanym też moim najsłodszym braciszkiem. A teraz tak na serio.. GDZIE JEST SEQUILL?! - ryknął, a jego głos rozległ się po całym wymiarze. - Wiedziałem o waszym cwanym planie, gnojki..

Sayeed drżał na całym ciele. Nie spodziewał się, że spotka się z najstarszym bratem twarzą w twarz.
Aelita, chcąc go uspokoić, przytuliła go ostrożnie do siebie.
- W-wil-william.. - zająknął się chłopczyk - B-boję się..
- Milcz, knypku. Doskonale wiem, co wykombinował ten leszcz. Przysięgam, że jak go dorwę..to.. ukatrupię gnoja.. - syknął Will.
- Nigdy! Nie pozwolimy ci tknąć Sequilla! - krzyknęła Yumi.
- To nasz kumpel! - dołączył do niej Urlich.
- Taak? Ciekawe. - Will przejechał palcem po rękojeści swojego miecza. - Zobaczymy, na ile w stanie jesteś mnie zranić z mocami Sequilla. Walcz ze mną, Sayeed! Tylko nas dwóch.

" Say.. braciszku.. jeśli nie zrobisz tego, co ci każe..przegramy..a moja szkoła zostanie zalana..i być może z nią reszta świata." - Sequill szepnął z otuchą do swojego brata przez mikrofon. " Zrób to dla mnie.. dla nas. Dla Wojowników Lyoko.

W tej samej chwili Kwiat na nadgarstku chłopaka rozbłysnął jasnym światłem.
Dobył mieczy i odważnie stanął do pojedynku ze starszym bratem.
- Dla Sequilla! - miecze Praddów styknęły się ze sobą.

Aelita, wykorzystując sytację, wszedła i zdezaktywowała aktywną wieżę.
Obalony William leżał już na ziemi, a dumny z siebie Sayeed schował za siebie dwa samurajskie miecze.

" Udało się.. zrobił to. Dkonał tego. " - szepnął wzruszony Sequill.
- Tylko szkoda, że o wszystkim będzie musiał zapomnieć. - dodał Jeremy, stając za brunetem.
- Tak bywa. - westchnął zasmucony.

              ################################################################


Po przeniesieniu się w czasie Sequill wszedł do pokoju, który dzielił z Urlichem.
Tam jego przyjaciel siedział na łóżku. Podał mu na ręce jego klucz.
- Oj, dzięki. - ciemnooki spojrzał na niewiele wyższego od siebie chłopaka. - Więc, zdecydowałeś się dorobić sobie klucz? Brawo, geniuszu. - zerknął na jego nadgarstek. - I nawet Kwiat wrócił do swojego właściciela. Czyżby Sayeeda nie pociągały walki w Reload?
- W sumie..to tak. Przez ten cały czas bałem się o niego. I tak w sumie.. zastanawiałem się, czy dobrze zrobiłem, wysyłając jego zamiast siebie. Powiem ci, że miałem cholerne wyrzuty sumienia.. ale najbardziej to wkurzył mnie William tym swoim przybyciem. Po prostu bałem się, że go skrzywdzi.
- Wiem co czułeś, stary. - Urlich położył mu rękę na ramieniu. - Gdybym też miał młodsze rodzeństwo i na dodatek potwornego brata psychopatę, pewnie bałbym się go bardziej niż ty. Ale w sumie to mogłeś mu nie ulegać.. naraziłeś go i to bardzo..mam nadzieję, że podobny chory pomysł już nigdy nie przyjdzie wam do głów.
- Nie no. Jasne że nie.. Sayeed był strasznie zestresowany i spanikował z początku.. ale patrz. Wszystko się udało przecież, nie? Ale i tak nie dam mu miejsca za siebie. Wiesz przecież, że moje rachunki z sam-wiesz-kim jeszcze się nie wyrównały. - uśmiechnął się ciemnozielonooki.
- I słusznie. - jego przyjaciel odpowiedział mu uśmiechem. - Oby żeby to wszystko kiedyś się skończyło..

------------

I tak mamy już pierwszy rozdział za nami ^-^ Podoba się? Chcecie więcej? Polecajcie i udostępniajcie <3
Następnym razem pojawi się zapowiedź drugiego rozdziału ♥️ 

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Pamiętniki Sequilla #1. ♥️ Urodzinowa fiesta.

Czwartek, 2 kwietnia


Dzisiaj wczesnym rankiem obudził mnie stukot kropli deszczu o rynnę. Zerknąłem na zegarek stojący na mojej szafce nocnej. Wskazywał 7:45. "A więc to już czas na poderwanie tyłka z łóżka. " - mruknąłem do siebie nie kryjąc zaskoczenia i prędko podniosłem się ze swojego legowiska. Pierwsza nasza lekcja to zastępstwo z Jimem. A ten z kolei powiedział nam że wychodzimy na deszcz. Ten poranek był wyjątkowo mglisty.. Miałem wrażenie, że tę mgłę można było spokojnie pokroić nożem. Później natknęliśmy się na dziewczyny, które miały zastępstwo z panią Fatum ( rany..tak bardzo im współczuję..mega.. ). Po przerwie okazało się że kolejną lekcję mamy właśnie z nią! Gdy rozległ się dźwięk dzwonka, wszyscy posłusznie weszliśmy na lekcję.

Piątek, 3 kwietnia

Rany. I znowu kolejna gała. Durny Jim. 5 sekund. Niewinne 5 sekund. Poważnie.. Ojciec się wkurzy..ekstra. Mruczałem tak do siebie wkurzony przez pół dnia. I jeszcze te durne przysiady..na niego nie działa żadne usprawiedliwienie..boombaaa po prostu. Ehh! I to jeszcze przy nich, przy całej mojej klasie! Fuj.. Za to inna rzecz była dobra tego dnia. W zamian lekcji z Fatum, pojechaliśmy na basen. Biedny Jeremy, który jest uczulony na chlor...ale zawsze są jeszcze Urlich i Odd. Lepsi od Sissi przynajmniej. O rany.

Sobota, 4 kwietnia

Tata zabrał mnie dzisiaj ze szkoły. Głównie to musiałem zostać i opiekować się Sayeedem, co złapał świnkę. Dobrze, że tata nie wiedział o moim wczorajszym spóźnieniu. Nie wierzę w to co teraz powiem, ale reszta mojej paczki jest odjazdowa! *-* ( heh, a podobno to ja najczęściej zrywam się z internatu w weekendy. Co, ja? Chyba mylicie mnie z Willem xd ). Wraz ze mną pojechali do mnie do domu z paczką owoców dla mojego braciszka.

Niedziela, 5 kwietnia

Dzisiaj gadaliśmy z ekipą o świętach wielkanocnych ( podoba mi się ten zwyczaj..tylko szkoda że żadne z moich przyjaciół nigdy go nie doświadczyło.. :c ). Pomyślałem sobie, jak to oni mają głupio. Śniadanie wielkanocne bez święconki to nie śniadanie, o. Bynajmniej ja tak sądzę. Zawsze w Anglii z moimi braćmi i naszym tatą chodziliśmy do kościoła z koszyczkiem ( taaak, ludzie, Sequill Pradd to 100%-centowy katolik. Możecie nie wierzyć albo nie, ale to realna prawda! xd ) i później wracaliśmy z nim do domu. Na drugi dzień dzieliliśmy się nią między sobą. ( tak, i te głupie życzenia Williama, bym sobie nigdy nikogo nie znalazł.. Zawsze wkurzaliśmy siebie nawzajem z daleka od taty i Sayeeda, oboje nienawidzą jak się tak zachowujemy wobec siebie.. Cóż, ale taka nasza natura dwóch przeciwieństw. ). Zaś od przyjaciół dowiedziałem się że mimo iż nie mają tradycji targania koszyczka, to oblewają się nawzajem wodą ( Zawsze Will stara się bym wyglądał jak najgorzej i leje mnie czym popadnie.. -,- Dlatego ja odobiście wolę kiedy pada. Mniej wody się oszczędza, nie? ) na tzw. Dyngusa. Odd jak zawsze przechwalał się swoimi osiągnięciami wobec swojej rodziny, którą oblał od stóp do głów.

Poniedziałek, 6 kwietnia

To był dopiero początek niespodzianek.Okazało się że Fatum jest na zwolnieniu ( Wreszcie! ). Jejku..dokładnie za niecałe 4 dni, 10 kwietnia, skończę 15 lat..( chyba przewiduję kolejne urodziny z młodszym bratem, bo starszy nawet się nie zainteresuje. Boombaa. ) Resztę dnia spędziliśmy więc w lesie na pogaduszkach.

Wtorek, 7 kwietnia

Co się stało dziewczynom? Wyraźnie mnie unikają..i nawet nie wiem z jakiej racji. Przechodzą obok mnie zupełnie obojętnie. Jakby nic się nie stało. Czyżby one coś ukrywały? Haha.. Śmieszne. Przed dziedzicem XANY nic się nie ukryje, moje panie.

Środa, 8 kwietnia

Wow! Jim wypuścił nas wcześniej z lekcji! Aż nie wierzę, on? Ale w sumie powiedział nam, byśmy cieszyli się świętami..eh. A miałem cień szansy że wypuścił wszystkich ze względu na moje urodziny. To już dwa dni! Kurczę..Tylko, że.. zanim wyszedłem z sali, nasz nauczyciel WF-u szepnął mi na ucho tajemnicze zdanie : 
" - Nie myśl sobie, Pradd, że jak jesteś tu nowy, to będę cię traktował ulgowo. Zrozumiałeś? "
W odpowiedzi pokiwałem głową. O co mu mogło chodzić? O to spóźnienie zaledwie tydzień temu ? Dziwna sprawa..

Czwartek, 9 kwietnia

Nadszedł dzień, kiedy to wszyscy posiadacze rodzin w pobliżu Cadic opuszczali szkołę i wyjeżdżali na święta do swoich bliskich. Głęboko wspólczuję chłopakom, którzy w tym roku nie mają do kogo jechać..podczas gdy ja i dziewczyny pobędziemy z naszymi rodzinami, oni będą zobowiązani do pomocy w szkole.. Chyba że.. celowo zostali, by dokończyć plan dziewczyn. Już udało mi się podsłuchac co nieco.

Piątek, 10 kwietnia

To ten dzień! Tata i Sayeed obudzili mnie z samego rana ze śpiewem na ustach. " Sto lat " w ich wykonaniu zawsze brzmi wyjątkowo komicznie. Serio. Postawili przede mną ogromniasty pakunek. ( Aha. Jak już wam wspominałem wcześniej, Williama nigdy nie obchodzą moje urodziny. Założę się że pewnie nawet nie wie kiedy je obchodzę. Dziękuję za takiego brata.. Jego zdaniem składanie życzeń to strata czasu. )
- Co to takiego? - zapytałem.
- Otwórz, a się dowiesz. - powiedział mój ziemski ojciec z uśmiechem na ustach.
OMG.. tego się po nich nie spodziewałem. To, co zobaczyłem, przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
( Sam nie wiem czemu tak uparcie myślałem że dostanę jakiś komputer albo coś w ten deseń. Musiał być wtedy ze mnie jakiś uparty materialista.. ) W paczce na dnie było.. małe uszko. Takie malutkie. Pluszowe. Jej..tak, dla mojego misia. No co? Każdy z nas nawet jak skończy 18 lat, to jest dzieckiem. Dzisiaj skończyłem 15 i nadal śpię z miśkiem. Wstydze się tego? No nie. Straszne.
Łatka dostałem, jak miałem 5 lat. Pamiętam to jak do dzisiaj. Strasznie go pokochałem.
- Łatuś.. - zlapałem misia i przyłożyłem do niego pluszowe uszko w miejsce gdzie znajdowało się poprzednie. - Dzięki wam, rodzinko! Tato! Sayeed! - krzyknąłem zachwycony przytulając ich obu delikatnie do siebie.
- Hej, już, dobra. Leć do szkoły. Słyszałem przypadkiem że ktoś tam na ciebie czeka. - Tata uśmiechnął się do mnie porozumiewawczo.
Puścił mnie biegiem do Cadic, gdzie w lesie czekali na mnie moi przyjaciele.
- Wszystkiego najlepszego, stary. - powiedzieli chłopcy.
- Sto lat, Sequill. - obie dziewczyny lekko mnie przytuliły, a potem wszyscy razem wręczyli mi wieeelki prezent.
- Oh.. nie musieliście..serio..
- Odpakuj. - uśmiechnęli się.
A w prezencie znalazłem olbrzymią kartkę z życzeniami oraz naszym wspólnym zdjęciem.
Teraz to śmiało mogę powiedzieć, że te urodziny zapamiętam na długo!



czwartek, 12 czerwca 2014

Bohaterowie. ♥


Sequill Pradd. ♥ 


urodziny obchodzi : 10 kwietnia
lat : 15
Kwiat żywiołu : Błyskawice

Jeden z dwóch prawowitych synów Xany. Od niego samego, podobnie jak jego brat William, otrzymał prawdziwe życie. Ekscentryczny i troskliwy, mimo dosyć dużego wieku nadal śpi z misiem o imieniu Łatek ( trzyma go przy sobie, odkąd skończył 5 lat ). Oprócz 17-letniego Williama posiada jeszcze 13-letniego brata Sayeeda, rodzonego syna jego ziemskiego ojca. Do Wojowników Lyoko dołącza po odkryciu przez nich wymiaru Lazuria Reload, którego jest częstym bywalcem. Posiada podobne umiejętności co Aelita ( tak jak ona, jest w stanie dezaktywować aktywną wieżę w Reload ) , ale w przeciwieństwie do niej, nie potrzebował procesu materializacji. Jako jednyny do tej pory posiadł umiejętność panowania nad dwoma mocami : Xana's son ( dzięki tej właśnie mocy Sequill jest w stanie przewidzieć plany swojego ojca i z łatwością je pokżyżować, również ta umiejętność jest mu bardzo potrzebna w bezpośrednich starciach z Williamem ) oraz Regular Activate ( żywioł, nad którym panuje, dopasowywuje się do typu broni, jaki posiada, w tym przypadku są to dwa miecze ). To za jego pośrednictwem do walk zostają wprowadzone Kwiaty Żywiołów ( przy ich pomocy walki odbywają się zarówno w rzeczywistości, jak i w wirtualu ). W Cadic dzieli pokój z Urlichem, którego podziwia. Ma o ten fakt również liczne konflikty z Oddem. Zaś w Lazurii walczy pod postacią elektrycznego wojownika, a jego broń to dwa miecze ukryte na plecach. Swoje korzenie, podobnie jak William i Sayeed, czerpie z Anglii. 




William Pradd. 


urodziny obchodzi : 8 października
lat : 17
Kwiat Żywiołu : Nieustający Mrok

Najstarszy prawowity syn Xany oraz najbardziej mu podporządkowany. Powraca ponownie po swojej tajemniczej śmierci, aby przejąć kontrolę nad swoim młodszym bratem oraz zemścić się na Wojownikach Lyoko za dokonane przez nich czyny. Bardziej przebywa w Reload niż w Cadic, a w Lazurii wciela się w mrocznego killera z długim, szarym mieczem ze znakiem ojca.
Jest wrogo nastawiony do brata, nie podziela jego odwrotnego nastawienia do ojca. Jego zdaniem Sequill powinien stać po ich stronie, a nie wsczynać niepotrzebny bunt. I taka jest właśnie misja Williama. Naprowadzić brata na dobrą, "złą" drogę.


Urlich Stern. ♥ 


urodziny obchodzi : 18 lutego
lat : 15
Kwiat Żywiołu : Ogień 

Urodzony w Niemczech, został jednak zmuszony do przeprowadzki do Francji wraz z bogatym ojcem - biznesmanem, który uparcie dąży do tego, by syn poszedł w jego ślady. Jednak dzieje się zupełnie odwrotnie. Agresywny , lecz też niekiedy romantyczny - podkochuje się w Yumi, jednak nie ma odwagi by wyznać jej co do niej czuje. Od poznania Sequilla dzieli z nim pokój, przez co tak jak on, naraża się na konflikty z Oddem. Aktywny samuraj, preferuje walki w realu niż w wirtualu.
Był jednym z odkrywców sekretów superkomputera. Od samego początku jest nieufny wobec Williama ( dlatego też miał problemy z zaakceptowaniem Sequilla w gronie wojowników ), lecz wobec jego brata stara się być wyrozumiały i poznać go z jak najlepszej strony ( może to z racji iż jest wzorem dla młodego Pradda? )


Odd Della Robbia. ♥ 


urodziny obchodzi : 22 maja
lat : 15
Kwiat żywiołu : Woda

Jedynak o optymistycznym podejściu do życia. Pierwszy wojownik Lyoko. Wyjątkowo rozgadany - zawsze mówi to co myśli, typowy flirciarz. Przez 3 lata dzielił pokój w internacie ze swoim najlepszym przyjacielem Urlichem, jednak od roku mieszka z Jeremym z racji iż jego przyjaciel zamieszkał w pokoju ze "swoim największym wzrorem", Sequill'em Pradd'em. Nie pała szczególnym uczuciem do dziedzica Xany i od samego początku ma wobec niego mieszane odczucia. W wirtualu wciela się w postać kota i posiada niewielkie problemy z aktywacją pierwszej supermocy ( Regular Activate ) . W tajemnicy przed nauczycielami oraz samym dyrektorem trzyma w budynku Cadic swojego psa o imieniu Kiwi. Posiadacz wyjątkowo artystycznej duszy - nie jest tylko artystą na kartce papieru, ale posiada również serię niezliczonych talentów ( o której pewnie nie ma pojęcia ). Pochodzi z Włoch i jako pierwszy odkrył sekret superkomputera - przeniósł się do alternatywnej rzeczywistości.


Yumi Ishiyama.  


urodziny obchodzi : 30 września
lat : 16
Kwiat Żywiołu : Powietrze

Rodowita Japonka. Od niedawna zamieszkuje w internacie, do którego uczęszcza wraz z Wojownikami, dzieląc pokój z Aelitą. We Francji mieszka z bratem i rodzicami. Najstarsza osoba z drużyny i bez wątpienia najbardziej z niej najniebezpieczniejsza. Cicha w uczuciach, skrywa w tajemnicy swoje ( odwzajemnione ? ) uczucie do Urlicha, chociaż bywa czasami widywana przez pozostałych członków z Sequillem ( doznaje lekkiego szoku, gdy spotyka go pierwszy raz i jest wystraszona ich uderzającym podobieństwem ). Dawniej miała właśnie problemy sercowe ze starszym bratem Sequilla, Williamem. Byli zmuszeni zerwać ze sobą, gdy poznała o nim straszną prawdę.
W Lyoko ( Lazurii ) wciela się w japońską geishę o dwóch wirujących wachlarzach, jest jedną z nielicznych, którzy opanowali Regular Activate. Była trzecią odkrywczynią wirualnej rzeczywistości po Oddzie i Urlichu ( no i Jeremym ) .


Aelita Stones ( Hopper ). ♥ 



urodziny obchodzi : 15 czerwca
lat : 15
Kwiat Żywiołu : Ziemia

Francuzka z pochodzenia. Przez ponad 5 lat była zamnknięta w komputerowej rzeczywistości, lecz dzięki ponownej materializacji, przeprowadzonej przez Jeremy'ego, mogła na nowo poznać ludzkie emocje. W internacie dzieli pokój z Yumi. Jest pierwszą do dezaktywowania Xan'owych wież ( teraz w tym zadaniu pomaga jej Sequill ). Bywa nieśmiała, w Lyoko wciela się w postać ( bliżej nieokreślonej ) anielicy. Podkochuje się w Jeremy'm Belpois, nazywanym też Einsteinem.