niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział #4 . Co tam masz, kotku, w środku ? ( pisane również 5 lat temu, publikowane po korekcie )

W liceum Cadic ostatnio zapanowała moda na cudowne wisiorki obrazujące osobisty stan ducha. Taka moda nie oznaczała wcale, że Sequill Pradd też musi taki mieć. Ten chłopak nigdy nie był na czasie - tak przynajmniej mówili o nim ludzie z wielu szkół, do których miał okazję uczęszczać przed pojawieniem się w internacie. Lecz chłopak ukrywał pewien sekret, którego jeszcze nigdy nie wyjawił publicznie osobom postronnym. Wielokrotnie jednak miał ochotę to zrobić. No, może tak za wyjątkiem tych, którzy zawsze go zrozumieją.. przybrany ojciec.. Sayeed.. i oni. Wojownicy Lyoko.
Tak, im mógł ufać. Jednak musiał milczeć. Inaczej świat czeka zagłada. I to niekoniecznie z jego ręki..

Pewnego dnia, wracając do domu na weekend, brunet przechodził przez park, gdzie zawsze mijał starą, opuszczoną komórkę na narzędzia, od dawna niewykorzystywaną do żadnych celów.
Jednak, gdy przechodził obok niej, usłyszał z początku obcy sobie głos :
- Pss! Sequill! Tutaj.. chodź za mną..

~~~~~~

W tym samym momencie supermodny wisior trafił w ręce Elisabeth Delmas, znanej społeczności liceum jako Sissi. Była ona córką dyrektora i wszystko musiało zawsze iść po jej myśli. Przynajmniej ona tak uważała, że musi.
- Oh, tatku! To jest.. piękne!
- Wiesz, ile musiałem się naszukać?
- Ile ?
- Prawie nic. - uśmiechnął się dyrektor. - Od razu po wejściu do sklepu dostałem to, czego chciałem. Coś idealnego dla mojego kwiatuszka.
- Dziękuję Ci, naprawdę! Nawet nie wiesz, jak się cieszę! Ale, wiesz.. teraz muszę już iść..
- Wiem, zaraz masz następne lekcje. - ponownie się uśmiechnął w swoim przewidywalnym stylu. - Pa, moja droga .
- Pa!

Wybiegła z pokoju i natychmiast pobiegła do klasy, by pochwalić się nową zdobyczą.
- Dziewczyny.. co powiecie o tym?
Po chwili tłum dziewczyn otoczył dziewczynę ciasnym kręgiem.

~~~~~~

Sequill poszedł za tajemniczym głosem. Ku swojemu całkowitemu zdumieniu, właścicielem głosu okazał się jego starszy brat, William.
- Co, znowu Ty.. czego chcesz?
- Jak to :czego ? Ty już dobrze wiesz czego, mój drogi. Tatuś nie jest z Ciebie dumny. - w jednej chwili, przy użyciu swojego Kwiatu, zabrał chłopaka do Fabryki.

~~~~~~

Zaniepokojony Ulrich czekał przed swoim pokojem, z niecierpliwością czekając na młodego Pradda.
- No i gdzie on jest.. Jeszcze nigdy aż tak się nie spóźniał. - mruknął pod nosem, powoli tracąc cierpliwość.
Po chwili jego oczom ukazał się Odd, blondyn z fioletowym pasemkiem na środku głowy.
- Pamiętasz, jak kiedyś udało nam się podrobić klucze? - powiedział, wyciągając klucz z tylnej kieszeni spodni. - Nie wiem, po co ten dziwak zabrał je ze sobą na weekend. Przecież Ty tu normalnie mieszkasz. Wiedziałem, że Ci się przyda. To jak będzie? Zamieniasz go na mnie? - w chłopaku zapłonęła nadzieja, jednak jego przyjaciel szybko ją zgasił,odpowiadając :
- Chyba oszalałeś. Obiecałem mu, a w dodatku przecież nienawidzicie się nawzajem. Codziennie dowiaduję się o nim coraz więcej. - odpowiedział Niemiec.



~~~~~~

William i Sequill znaleźli się w Reload, gdzie mieli się spotkać z X.A.N.Ą.
- Nie podoba nam się to, jak się zachowujesz. Walczysz przeciwko nam. Sprzeciwiasz się. - powiedział czarnowłosy, mierząc ostrym wzrokiem młodszego brata.
- Ale, zaraz.. Ty.. niemożliwe, że udało Ci się przeżyć. Przecież Cię zniszczyliśmy.
- Haha, nie rozśmieszaj mnie nawet. Przecież jestem programem komputerowym. A te z reguły nie umierają, nie sądzisz? Gdybyś był grzeczny, może też zostałbyś nieśmiertelny. Tak jak my.
- A co z Sayeedem? On też jest jak wy?
- Jezu.. serio? Błagam Cię. Oczywiście, że nie. To podpucha. Marny chłopaczek. Może i jest jak Ty, ale nie walczy. Spytasz czemu? Bo to syn Twojego ziemskiego ojca. Mały, zepsuty negatyw..
- To skoro on nie jest panem żywiołu, ja panuję nad błyskawicami, a Ty to..?
- Nieustający Mrok, bracie. Ciemność. Wiedział o Twojej zdradzie, dlatego nie mógł powierzyć Ci tego odpowiedzialnego zadania.

~~~~~~

Dwaj najważniejsi Wojownicy Lyoko, program komputerowy oraz programista (aut. Aelita i Jeremy), spędzali wieczór w parku. Nagle dołączyła do nich pozostała trójka.
- Hey.. czy ktoś z was widział dzisiaj Sequilla? Zakosił mi klucz dzisiaj rano.. a teraz śladu po nim nie ma. Jeszcze nie raczy odbierać telefonu.. Całe szczęście, że Odd był w pobliżu ze swoim podrobionym kluczem. - zaczął brunet.
- Co? Chcesz mi powiedzieć, że nie ma go od rana? - ożywił się Einstein.
- Nie wiem, ja go dzisiaj widziałam, jak wychodził na zewnątrz. - odparła różowowłosa.
- Tyle to ja też wiem.. - mruknął Urlich - ..tylko, gdzie mógł pójść?

~~~~~~

Sequill został wystawiony przez swojego brata na próbę. W chwili zagrożenia zawsze intensywnie myślał. Podobnie było i teraz.
" Dalej.. musisz pokazać na co Cię stać.. W końcu jesteś jednym z nich, Wojowników.. Co nie? Opanowałeś supermoce i tak dalej.. Dasz radę. Jeśli chcą widowiska, to je otrzymają. "

~~~~~~

Teraz już nic nie miało być, jak wcześniej zapowiadano. Dookoła Wojowników zapanowała cisza. Bez swojego mentalnego drugiego przywódcy nie mieli praktycznie żadnych tematów do rozmów między sobą. Zrozumieli, kim naprawdę on jest. Doskonale znali jego sekret, ale nie sądzili, że Sequill zechce powrócić do swoich pierwotnych korzeni. 
- Zdradził nas. - niespokojną ciszę przerwał faktyczny lider, Jeremy. - Nic już nie będzie takie samo.. Ponownie zostaliśmy w czteroosobowym, a właściwie w pięcioosobowym składzie.. Myśleliśmy, że on lepiej pomoże nam poznać ten wyjątkowy wymiar, którym jest Reload.. Ale pomyliliśmy się.
Ponownie nastała przejmująca fala milczenia.

~~~~~~

W Reload, ciemnowłosy brunet toczył walkę ze swoimi myślami. 
" On nigdy nie wygra.. Uda Ci się go pokonać. Uda. Nie zawiedziesz swoich przyjaciół.. Ciekawe, co o Tobie myślą? Nie teraz i nie w tym momencie.. pewnie mają Cię za zdrajcę. "
- No i co, braciszku ? Przekonałeś się, że nie masz z nami szans? - zza swoich pleców ponownie usłyszał ten sam, metaliczny głos, powodujący ciarki na ciele.
- Masz dość? Porzuć codzienność i dołącz do nas z powrotem. Porzuć leszczy.

Chłopak stale trzymał w pamięci obrazy najlepszych chwil spędzonych w gronie swoich przyjaciół. W gronie tych, którym szczerze zaufał. Jednak słowa Odda brzmiały w jego głowie zdecydowanie najgłośniej. " Zabrałeś mi kumpla! " - krzyczał za każdym razem, widząc go w obecności Urlicha. " Nienawidzę Cię.. "
Pomyślał, że jego czas właśnie dobiegł końca, zanim na dobre mógł się rozpocząć.
Opadł wyczerpany na ziemię, sprytnie ukrywając jakąkolwiek oznakę życia.

~~~~~~

Niepokój przerwała gwałtowna reakcja świetlna Kwiatów Żywiołów, należących do Wojowników.
- Wzywają nas, spójrzcie. 
- Ciekawe, gdzie?
- Chyba wiem.. patrzcie na to!
Dokoła nich zapanowała ciemność.
- Szybko, musimy się podzielić! - Yumi włączyła swoją latarkę w telefonie.
- Ale nie ma z nami Sequilla!
- Najwyraźniej dzisiaj to on nas potrzebuje. Ekipa do Fabryki gotowa?
- Tak! - krzyknęli jednocześnie Aelita i Urlich.
- Do boju, Wojownicy Lyoko!

~~~~~~

Brakowało tylko dosłownie sekundy, by po wojowniku błyskawic pozostało wspomnienie. Najwyraźniej to, czym został oszołomiony przez brata, było tylko iluzją, ale i tak pozostawał osłabiony. Nagle jednak poczuł przypływ sił. Potężna fala energii trafiła w sam środek klatki piersiowej Williama, oszałamiając go i wgniatając w ziemię z niespotykaną dotychczas siłą.
- C-co to było..? N-nie.! To.. to niemożliwe!
- Najwyraźniej czas Twojego panowania nade mną dobiegł końca, braciszku. - odparł triumfalnie Sequill, podnosząc się z ziemi.

~~~~~~

W jednej chwili Aelita i Urlich znaleźli się przy Angliku.
Wspólnie pokrzyżowali, zresztą po raz kolejny, krwiożercze plany X.A.N.Y.
- Wszystko gra? - usłyszeli głos okularnika.
- Tak.. Spoko, bywało gorzej.
- To znaczy, że to nie był Twój pierwszy raz? - różowowłosa i brunet spojrzeli na chłopaka ze zdziwieniem. 
- A co, pewnie sądzicie że tak? Przecież nie użyłbym wtedy mojego Kwiatu.
- Ale.. jak to? Przecież one nie mogą tak emanować same z siebie. Coś musi się zadziać.
- Też nie mam bladego pojęcia, jak do tego doszło. Ale wyszło to na moją korzyść. Zresztą, sami zobaczcie.

Opadnięty i wyczerpany mroczny zabójca leżał na ziemi, całkiem nieprzytomny. 
Obaj wojownicy wywodzący się z Lyoko dezaktywowali aktywne wieże.
I, tak to po raz kolejny, wszystko wróciło do normalności.



------

Przepraszam was z góry za tak długą przerwę, ale szkoła.. klasa maturalna i te sprawy.. napiszę coś następnym razem, jeśli natchnie mnie wena ^^
Jak zawsze, komentujcie / udostępniajcie / polecajcie. ^^

Autorka. ^^

2 komentarze:

  1. super rozdział! szkoda że cie tak długo nie było :-(
    no nic czekam na next z niecierpliwościa!!!
    pozdro kasik :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Nominuję Cię do Liebster Award. Więcej informacji znajdziesz tutaj: http://dunbarka10.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń